niedziela, 26 grudnia 2010

zMUSEowana

Ponieważ MUSE to moja jedyna, prawdziwa, nieprzemijająca miłość. Ponieważ to jedyny zespół, w którym potrafię zakochiwać się jeszcze mocniej z każdym kolejnym przesłuchaniem ich albumów. Ponieważ uwielbiam ich absolutnie każdą piosenkę, łącznie z b-side'ami i coverami. Ponieważ są dla mnie obecnie najlepszym zespołem koncertowym na żywo i nikt nie zaprzeczy. Ponieważ Matthew Bellamy jest geniuszem i perfekcjonistą. Ponieważ oni przejdą do historii muzyki i za 20 lat będę ich puszczać moim dzieciom. Ponieważ ja też będę częścią tej historii, jak każdy fan. Ponieważ oni zmienili w moim życiu wszystko, stali się inspiracją i ucieczką od rzeczywistości. Ponieważ dzięki nim przeżyłam najlepsze lato życia. Ponieważ są dla mnie całym światem.

"whoever said a wedding was the best day ever hasn't been to a MUSE CONCERT!"

 Ponieważ to prawda.


czwartek, 16 grudnia 2010

flashback

MUSE CLMF "NEW BORN"

taki flashback najpiękniejszej soboty mojego życia
kocham komentarze do tego, oddają w pełni to, co tam się działo
'Gdy zaczęli, miałem dreszcze, ludzie wokół płakali, a efekty powaliły niebo na kolana'
'tego się nie da opisać słowami... wątpie czy będę miał kiedyś szczęście być na lepszym koncercie '
'publika sie spisala, widac ze im sie podobalo i na pewno wroca!! chce to przezyc jeszcze raz.. to byl KOSMOS, najpiekniejszy dzien w moim zyciu, myslalam ze juz bardziej ich nei moge kochac ale jednak ...'
'Byłem prawie pewien że zaczną Uprising, ale jak usłyszałem New Born to po prostu 7 niebo, to jest nie do opisania..... Koncert 11/10'

wtorek, 7 grudnia 2010

Cause there's no one like you in the Universe.

Bo dzisiaj mamy jeden z ważniejszych dni w moim kalendarzu. Urodziny Dominica Howarda















Jest moim najukochańszym perkusistą na świecie, stanowi dla mnie wielką inspirację i przykład, że marzenia się spełniają. Nie ma drugiej takiej osoby jak on. Godzinami mogłabym podziwiać go na scenie, u nikogo jeszcze nie widziałam takiej pasji i euforii podczas grania.















Uwielbiam uśmiech malujący się nieustannie na jego twarzy podczas występów.





















Uwielbiam jego styl, epicką już skórzaną kurtkę i koszule w panterkę.





















Uwielbiam jego DZIĘKI KRAKÓW z Coke'a

















I dlatego z okazji Jego urodzin życzę (sobie) żebyśmy zobaczyli się wkrótce po raz kolejny.
And remember, true Musers believe in BellDom <3

niedziela, 5 grudnia 2010

weekEND

Czyli małe podsumowanie tego, czym jarałam się przez miniony tydzień.
Po pierwsze, ponieważ nie nie skłania bardziej do podsumowań niż kawa z lodami i udane zakupy : stuknął mi rok na last.fm. Stało się to dokładniej rzecz biorąc 29 listopada. Istnieje w tym małe przekłamanie, gdyż używać zaczęłam go w lutym, ale mniejsza z tym. Tak więc, top 15 zespołów wg mojego lasta:
1. Muse
2. Placebo
3. Cobra Starship
4. You Me At Six
5. 30 Seconds To Mars
6. Lostpropohets
7. Hurts
8. The Big Pink
9. John Mayer
10. Muchy
11. Boys Like Girls
12. Robyn
13. Foals
14. Hollywood Undead
15. Passion Pit
No i zobaczymy jak będzie za rok. 

Teraz co wykopałam w tym jakże pięknym, zimowym tygodniu:
  • Marina & the Diamonds- I am not a robot. W sumie jeden z nielicznych utworów tej wokalistki, który mnie nie drażni i nie jest przestylizowany. Prosty tekst, nieskomplikowana melodia, przyjemny refren. Bo dobry głos nie wymaga nie wiadomo jakiej teatralności. 
  • Hurts- All I want for Christmas is Newy Year's Day. Hurts korzystając z fakty zblizających się świąt postanowili nagrać kawałek w typowej dla tego okresu stylizacji, a jednak połączonej z ich brzmieniami. Świąteczne dzwoneczki są, melancholijny głos Theo jest, śnieg pada, jest przyzwoicie.
  • 30 Seconds To Mars- Hurricane. Wraz z co najmniej dziwnym teledyskiem, za to bez Kanye Westa. W moim mniemaniu brak Westa i tek kilka dodatkowych linijek tekstu sprawiają, że kawałek ten jeszcze więcej zyskuje: The promises we made were not enough
    The prayers that we have prayed were like a drug
    The secrets that we sold were never known
    The love we had, the love we had
    We had to let it go
  • Brandon Flowers- Only The Young. Wokalista The Killers robiąc sobie przerwę wydał solowy album i wyszedł mu on dość nieźle. Only The Young może być na to najlepszym przykładem, wspaniała piosenka od której nie sposób się uwolnić.  Jedna z lepszych, jakie ostatnio słyszałam.
  • Kanye West- Runaway. Nie przepadam ani za twórczością ani za osobą pana Westa i jego wielkim ego, jednak muszę przyznać, że akurat Runaway jest całkiem przyzwoitym kawałkiem. Pianino, pierwszy plus, tekst o czymś bardziej konkretnym niż imprezy i panienki- kolejny plus, ładny teledysk jako 3 pozytywny aspekt i dlatego też moje zainteresowanie. 
  • The Killers- When You Were Young. Moja zdecydowanie najukochańsza piosenka w dorobku Killersów. Piękna, przywołująca wspomnienia, wzruszająca, genialna w warstwie tekstowej i muzycznej. Perełka.
    And sometimes you close your eyes
    and see the place where you used to live
    When you were young
     

     I to by było na tyle. Idę testować nowe słuchawki <3